Skazany za światopogląd – wywiad z Kelthuzem

Zacznijmy od początku. Mógłbyś przybliżyć nam historię związaną z oskarżeniem i procesem?

Dla mnie to się zaczęło w ten sposób, że jakoś na początku maja 2013 roku dostałem wezwanie na policję, dokładnie do Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, jako świadek w sprawie przestępstwa z artykułu 256 Kodeksu Karnego. Sprawdziłem oczywiście, co to za artykuł i okazało się, że dotyczy on propagowania totalitarnego lub faszystowskiego ustroju państwa, co mnie totalnie zaskoczyło.

Na miejscu okazało się, że policja ma materiały mojego projektu, który nazwałem prowokacyjnie Biała Pięść i według nich to właśnie ten projekt propaguje faszyzm. Złożyłem wyjaśnienia, że jest to projekt satyryczny, w którym wyśmiewam rzeczywistość społeczno – polityczną, że ten projekt brał udział m. in. w konkursie Muzyczne Scyzoryki rok przed tym przesłuchaniem i że w zasadzie tego typu podejrzenia wobec mnie są totalnym absurdem.

Na tym się jednak nie skończyło i sprawa w końcu trafiła z policji do prokuratury, gdzie znów byłem przesłuchiwany tym razem przez prokuratora, który dopytywał się np., dlaczego na okładce płyty jest esesman. Wytłumaczyłem mu, że jeśli chodzi o image to inspirowałem się industrialnym zespołem Laibach ze Słowenii, który używając podobnie szokujących i prowokacyjnych środków w swojej działalności artystycznej nie propagował, a piętnował totalitaryzm.

Po tym przesłuchaniu sprawa ucichła na parę miesięcy i gdy już myślałem, że dadzą mi spokój w Gazecie Wyborczej pojawił się artykuł, z którego dowiedziałem się, że prokuratura okręgowa jednak wszczyna postępowanie przeciwko mnie tym razem z artykułu 257 Kodeksu Karnego, czyli znieważenia z uwagi na rasę bądź wyznanie.

Czyli to już był inny zarzut niż ten postawiony na początku?

Tak, po prostu znaleźli kolejny paragraf, który można było wykorzystać. Ponownie zostałem wezwany do prokuratury, ale tym razem sprawę prowadził już inny prokurator młodszy, bardziej dynamiczny.  Wyjaśnił mi, że nie jestem już oskarżany o propagowanie faszyzmu, lecz rasizmu. Według niego biała pięść na tle żółto – czarnym, czyli logo projektu Biała Pięść, miała być symbolem supremacji białej rasy nad rasami żółtą i czarną. Wytłumaczyłem, więc że jest to jedynie nawiązanie do czerwono – czarnych sztandarów anarchistycznych z czasów wojny domowej w Hiszpanii z lat 30 XX wieku. Ja zmieniłem tylko kolor czerwony na złoty, który miał symbolizować pieniądz, natomiast czerń miała przedstawiać wolność. Wyjaśniłem też, że o ile sama nazwa projektu miała być prowokacyjna, to w tekstach utworów wchodzących w skład Białej Pięści generalnie potępiam wszelkie formy totalitaryzmu.

W tym momencie prokurator przeszedł do analizy tekstów. Jego uwagę przykuły szczególnie dwa, jak sam to określił „szokujące i rasistowskie sformułowania: czarnuch i brudas”, których użyłem m. in. w utworze Nie mam słów, nie mam pytań. Te dwa wyrazy zostały uznane za znieważanie odmienności i głównie wokół tego kręciła się cała sprawa.

Wyjaśniłem, że w tym utworze podmiot liryczny przyjmuje postawę sfrustrowanego Polaka rasisty, którego partnerka na wakacjach puściła się z przedstawicielem rasy czarnej. Tłumaczyłem też, że jako twórcy utworu wolno było mi użyć dowolnych środków stylistycznych takich jak wchodzenie, jako podmiot liryczny w różne role czy używanie różnych przesadnych i szokujących sformułowań, bo o to głównie chodziło w tym projekcie.

Prokuratora to jednak nie przekonało, więc na biegłego został powołany słynny, polski łowca rasistów – Rafał Pankowski, który napisał bardzo obszerną, wręcz przesadzoną ekspertyzę na mój temat. Stwierdził w niej, że jestem skrajnym neopoganinem, nienawidzącym chrześcijaństwa, który chce, aby przetrwali tylko najsilniejsi.

Czytałem tę ekspertyzę i widziałem, że insynuował w niej m. in., że Twoje poglądy są podobne do poglądów Andresa Breivika. Jestem ciekaw jak się odniesiesz do takiego porównania, bo moim zdaniem to dosyć przesadzona i krzywdząca opinia.

To jest totalnie niezrozumienie. Pan Pankowski wykazał się tutaj kompletną ignorancją. Wspominałem o tym m. in. we wniosku o wyłączenie biegłego jeszcze w postępowaniu przygotowawczym. Wypunktowałem tam wszystko to, co sprawia, że pan Pankowski nie jest człowiekiem obiektywnym. Ten wniosek można znaleźć m. in. na moim blogu. Jednak generalny sens był taki, że pan Pankowski podchodził do tematu nie, jako naukowiec, lecz przede wszystkim, jako działacz polityczny, a przyjęta przez niego metodologia w ogóle nie była naukowa. Niestety ani prokuratora nie uznała tego wniosku ani, jak się okazuje po wyroku, sąd.

Przeglądałem teksty niektórych Twoich utworów. Padają w nich miejscami dosyć mocne słowa. Nie spodziewałeś się, że ktoś może je źle odebrać i pójść z tym, gdzieś dalej np. na policje?

Zdecydowanie się czegoś takiego nie spodziewałem. Wydawało mi się, że jest mnóstwo innych twórców, którzy moim zdaniem używają jeszcze ostrzejszych sformułowań. Zresztą ja się inspirowałem przy tworzeniu tej muzyki głownie zespołem Body Count założonym przez czarnoskórych rockmanów, którzy mieli bardzo mocne teksty. Pamiętam jak słuchałem ich jeszcze w podstawówce i byłem zszokowany kawałkiem o tytule Mamusia musi umrzeć dziś wieczorem. Oni też w pewien sposób piętnowali tą rzeczywistość społeczno – polityczną.

W Stanach Zjednoczonych nie ma w ogóle możliwości żeby artysta mógł trafić przed sąd za swoją twórczość, a w Polsce jak widać coraz częściej się to zdarza. Teraz ja, wcześniej Nergal, który też był ciągany po sądach. Chociaż on akurat z oskarżenia prywatnego, natomiast w moim przypadku mamy do czynienia z oskarżeniem publicznym, czyli prokuratura poczuwa się do tego żeby chronić publikę przed prywatną twórczością innej osoby, bo boi się, że ludzie tego posłuchają. Tak jakby uważała obywateli za zbyt głupich, aby sami mogli ocenić czyjąś twórczość i potraktować ją subiektywnie.

Jak uważasz, dlaczego padło akurat na Ciebie, a nie na jakiegoś twórcę np. hip hopowego? Raz, że w hip hopie częściej spotykamy się z atakami na państwo czy policję, dwa, pada tam dużo więcej mocnych sformułowań, trzy, ten gatunek muzyki jest dużo bardziej popularny niż ten wykonywany przez Ciebie.

W moim przypadku cała sprawa była zainicjowana przez donos na policje, którym bardzo szybko zainteresowała się prokuratura. W przypadku twórców hip hopowych raczej nikt się nie pokusi o to, żeby składać donos np. na Borixona.

Donos na mnie złożył niejaki Jakub Uliasz, absolwent socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, który stwierdził, że propaguje faszyzm, nienawiść do innych ludzi i działalność antypaństwową. W swojej teorii posiłkował się wyłącznie szczątkową wiedzą wyniesioną z lektury mojego bloga. Gdzie on znalazł tam takie treści? Nie mam pojęcia. Przy okazji trafił również na mój projekt Biała Pięść i widocznie to go zszokowało najbardziej.

Najciekawsze, że nie był w stanie podać nawet jednego tytułu utworu, gdzie ja podobne treści bym propagował. Jemu wystarczyła już sama nazwa i okładka żeby zawiadomić policję. Nie wiemy czy on był faktycznie w Kielcach osobiście czy jedynie korespondencyjnie złożył ten donos, ale widać, że jest człowiekiem z pewnym poczuciem misji.

Szukałem potem śladów jego działalności w Internecie i znalazłem m. in. obraźliwe komentarze w serwisie YouTube, które wypisywał w kierunku jakiś wyimaginowanych „prawaków” i innych jego zdaniem „prawicowych oszołomów”, tak jakby identyfikował się z jedną opcją polityczną, a za swój cel obrał zwalczanie wrogów politycznych.

Uważasz, że wyrok skazujący w Twojej sprawie może być swojego rodzaju precedensem i teraz głoszenie bardziej kontrowersyjnych poglądów będzie można skutecznie ograniczać?

No zdecydowanie jest to wyrok bezprecedensowy, bo wcześniej takie wyroki nie padały. Przecież nigdy nie skazano członka żadnego zespołu neonazistowskiego. Za to padło na mnie – anarchistę, który został skazany za, jak to ujął sąd, bycie niepokornym antypaństwowcem i znieważanie służb oraz instytucji państwa. W uzasadnieniu wyroku dodatkowo usłyszałem, że takiego człowieka jak ja należy ukarać po to, żeby jego światopogląd uległ zmianie.

Czyli na dobrą sprawę zostałeś skazany za swój światopogląd?

No tak to właśnie wygląda. Nie wiem na ile sędzia zapoznał się z moją twórczością poza inkryminowanymi utworami, ale myślę, że był to wyrok za całokształt moich poglądów oraz za podważanie zaufania społecznego do państwa szerzone w ramach tego projektu.

A teraz z perspektywy czasu i bogatszy o doświadczenia związane z procesem zmieniłbyś coś w swojej twórczości?

Na pewno nie zrezygnowałbym z krytykowania ustrojów totalitarnych i instytucji państwa, jako takiej. Właśnie ten wyrok jest najlepszym przykładem na to, że jednak miałem rację. Jak się państwu pozwoli na ingerowanie w wolność wypowiedzi to się kończy tak jak w moim przypadku, że sąd zaczyna wchodzić w kompetencje cenzora. Zaczyna określać, co jest i może być satyrą, a co nie, co jest śmieszne, a co nie. To jest totalny skandal, a przecież to też było w uzasadnieniu wyroku.

Jednej osoby nie musi bawić to samo, co śmieszy drugiego człowieka.

Dokładnie. Zresztą już na pierwszej rozprawie, kiedy były odsłuchiwane inkryminowane utwory, dwóm osobom siedzącym na sali sędzia zagroził wyrzuceniem, ponieważ się śmiały. Zapytał nawet, co je tak bawi. Widać sędzia uznał, że to, co nie śmieszy jego, nie ma również prawa śmieszyć innych osób.

Poza tym ten mój projekt był skierowany głównie do ludzi z tzw. „internetów”, którzy w dodatku związani są z ruchem wolnościowym, mają poglądy wolnościowe i lubią sobie posłuchać takiej zjadliwej i szokującej krytyki poglądów totalitarnych, faszystowskich czy socjalistycznych.

Po to ten projekt był w ogóle założony. Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, że ciężko będzie z nim wyjść do szerszej publiki, nie miałem nawet takich intencji. Tym bardziej zaskoczył mnie prokurator, który stwierdził, że nie jestem twórcą niszowym, ponieważ moje utwory w serwisie YouTube mają po kilkanaście tysięcy wyświetleń.

To trochę tak jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co w Internecie jest niszowe, a co nie jest.

No właśnie.

A jak wygląda aktualnie sprawa z wyrokiem?

Wyrok nie jest prawomocny. Złożyliśmy z adwokatem wniosek o przysłanie nam pisemnego uzasadnienia wyroku, od którego będziemy mogli się odwołać. Na pewno z tej możliwośći skorzystamy i zobaczymy jak się to wszystko dalej potoczy.

Czyli na dobrą sprawę jeszcze nic nie jest ostatecznie przesądzone?

Póki, co sąd miał 30 dni na wysłanie tego uzasadnienia i jeszcze trochę czasu ma, ponieważ wliczają się w to tylko dni robocze. Podejrzewam, że to wszystko potrwa jeszcze z jakieś pół roku.

A jak ten wyrok wpłynął na Twoją twórczość?

Ostatnią płytę tego projektu nagrałem w 2011 roku i od tego czasu nie kontynuowałem tej linii twórczości. Nie miałem nawet w planach na najbliższy czas kontynuowania tego stylu, ale możliwe, że ten wyrok to zmieni. Może zmobilizuje mnie do podjęcia jeszcze bardziej ekstremalnych kroków artystycznych? (śmiech).

Czego chciałbyś sobie życzyć na przyszłość?

No uniewinnienia przede wszystkim (śmiech). A patrząc w szerszym kontekście: trzeba w końcu wpłynąć na polityków, żeby usunęli z kodeksu karnego te artykuły, które skrajnie godzą w wolność słowa i zostawiają władzom zbyt duże pole do ingerencji w wolność artystów i innych ludzi, którzy posługują się słowem, jak np. dziennikarze czy publicyści. To już jest jednak sprawa dla jakiejś szerszej inicjatywy społecznej.

Mam nadzieję, że ta moja sprawa będzie jakimś małym przyczynkiem do tego żeby coś się w tym względzie w końcu ruszyło, chociaż kiepsko to widzę. W całej Unii Europejskiej, w każdym kraju istnieją w kodeksach karnych tego typu artykuły. W niektórych państwach są one jeszcze bardziej restrykcyjne niż u nas i do więzienia wsadzają już nawet za samo niezgadzanie się z pewnymi tezami historycznymi. Jednym słowem kiepsko to wygląda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *