Happy Kielce, czyli jak Happysad wstrząsnął naszym miastem

Punkt 19 rozpoczęła się zabawa oraz skończyły wolne miejsca w szatni. Również dokładnie o tej porze wyszły na scenę wrocławskie Neony, które supportowały gwiazdę wieczoru. Panowie zagrali 40 minut. Jednak tyle wystarczyło, aby rozgrzać kielecką publiczność do czerwoności. Zdziwił mnie fakt, że zespół nie dostał bisów. Część osób wyszła na papierosa, a inni pilnowali swojego miejsca przy barierkach.

Zobacz zdjęcia z koncertu (autor: Maciej Wadowski)

Wypełniona po brzegi sala nie musiała długo czekać na swoich ulubieńców i już o 20 zgotowali im przywitanie godne gwiazdy światowego formatu. Skarżyski zespół rozpoczął swój występ od utworu Powódź dekady, który jeszcze bardziej rozruszał kieleckich fanów. Oczywiście podczas koncertu nie zabrakło starych kawałków, takich jak: Damy radę, Długa droga w dół, czy Łydka. Praktycznie nie było piosenki, której cały Wspak nie śpiewałby razem z zespołem. Podczas koncertu usłyszeliśmy wszystkie kompozycje z najnowszej płyty zespołu „Jakby jutra nie było”. Choć dało się zauważyć, że większym aplauzem cieszyły się jednak utwory z poprzednich płyt. Nie mnie oceniać czy to przez sentyment, czy dlatego, iż nowy album nagrany jest w nieco innym stylu, od tego który znamy chociażby z „Wszystko jedno”.

000

Mimo wszystko, publiczność pod sceną bawiła się dosłownie do utraty tchu, ponieważ co jakiś czas pojedyncze osoby zamieniały miejsce pod sceną na chłodniejsze w końcu sali. Jednak niedzielnego wieczoru nic nie mogło popsuć: ani wysoka temperatura, ani brak napojów chłodzących, o których nawet ostatnio wspominał zespół „Koniec Świata”, rozdając przybyłym własną wodę. Panie szalały w pogo jak również na barkach swoich towarzyszy, którzy mniej ekspresyjnie przeżywali całe show. Niedzielny wieczór należał tylko i wyłącznie do panów z Happysadu, którym nie można zarzucić, że grają bez powera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *