Ameryka w Kielcach?

Zaczęło się dość późno, bo tuż przed godziną 23. Malutka scena, na której z trudem zmieścił się cały, liczący sześć osób, zespół oraz niezbyt liczna publiczność okupująca miejsca dookoła estrady – tak wyglądały moje pierwsze spostrzeżenia. Od razu po rozpoczęciu występu na plus zaskoczyło mnie nagłośnienie, które jak na tak mało koncertowe warunki spisało się bardzo dobrze. Było selektywne, bez problemu można było wyłapać poszczególne instrumenty. Podobnie rzecz miała się z oprawą wizualną, która choć skromna wytwarzała wokół sceny odpowiedni nastrój oraz atmosferę.

Zobacz galerię zdjęć z koncertu – autor: Maciej Wadowski

Jak spisywał się sam zespół? Mówiąc krótko: również bardzo dobrze. CrossHill zagrał z ogromną pasją. Widać było, że wspólne koncertowanie sprawia muzykom formacji ogromną radość. Sprawdziła się także setlista. Nie zabrakło w niej nastrojowych, bluesowych kompozycji jak i szybkich, energetycznych, typowo rockowych numerów. Jedyne zastrzeżenia mogę mieć do wokalisty, którego barwa głosu i styl śpiewania nie do końca mnie do siebie przekonały.

Podobnych problemów nie miała jednak publiczność, która może i nie szalała pod sceną (głównie z powodu braku miejsca) to jednak przeżywała koncert na swój mniej ekspresyjny sposób. Niech świadczą o tym choćby owacje, którymi nagradzała muzyków po każdym z wykonanych utworów.

Podsumowując: sobotni koncert CrossHill był niezwykle przyjemny dla ucha i oka. Momentami można było odnieść wrażenie, że znajdujemy się nie w Kielcach przy ulicy Bodzentyńskiej, ale w jednym z bluesowych klubów w Stanach Zjednoczonych. Czekam na więcej podobnych imprez.

ch1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *