W sobotę jako pierwsi na scenie zameldowali się muzycy lokalnego Innkai. Był to ich pierwszy występ w rodzinnych Kielcach od ok. pół roku. Nie dziwi, więc zbytnio fakt, że kielecka publika przyjęła ich wyjątkowo ciepło. Blisko 40 minutowy koncert wypełniły nie tylko dobrze już znane kompozycje grupy jak Cello ska czy White room. W setliście nie zabrakło także miejsca dla jednego z najnowszych utworów zespołu – Palestine.
Zobacz fotogalerię z koncertu – autor: Anna Staniek
Główna gwiazda wieczoru, pochodząca z Budapesztu Paprika Paprika, spędziła na woorowej estradzie niepełne dwie godziny. Przez ten czas zdążyła jednak zarazić publiczność swoją pozytywną energią i porwać słuchaczy do wspólnej zabawy. Najciekawsze, że sympatycznym Węgrom do podbicia kieleckiej publiki wystarczyły skrzypce, gitara basowa oraz cajon. Można powiedzieć, że po raz kolejny sprawdziło się stare muzyczne przysłowie: nie ważne na czym się gra, ale jak się gra.
Podsumowując: to już powoli staje się dość nudne, ale Woor po raz kolejny udowodnił, że potrafi zorganizować bardzo dobry koncert. Począwszy od zaproszonych kapel, poprzez nagłośnienie, aż po atmosferę panującą w klubie podczas występu. Nie zawiodła nawet publiczność, która pomimo nie sprzyjającego terminu (1 listopada, w dodatku dzień po Zombie Party) stawiła się w kieleckim pubie dość licznie. Jednym słowem: więcej takich imprez poproszę!