Tworzycie naprawdę oryginalny skład. Najczęściej w kapelach są sami faceci, czasem z jakimś żeńskim akcentem, np. na wokalu. A w waszym przypadku jest wręcz odwrotnie. Skąd to się wzięło?
Monika: – Dobór składu nie zależał od nas. Wszystko stało się przez czysty przypadek. Najdłużej działają ze sobą Ala i Wiola. W październiku 2012 roku dołączyli do nich Ada i Wojtek. Działali w pięcioosobowym składzie z wokalistką Olą. W czerwcu 2013 roku zajęłam jej miejsce. To wszystko działo się tak, jakby z góry było zaplanowane. Stworzyliśmy muzyczną rodzinę, w ciekawym składzie. Z tego co wiemy, jesteśmy jedyną kielecką kapelą z żeńską przewagą. Nie ukrywamy – cieszymy się z tego (śmiech).
Jak inne zespoły was postrzegają? Nie patrzą na was jak na taki trochę „babski zespół”?
Monika: – Z racji tego, że tworzymy w otoczeniu męskich kapel, można się domyśleć jak jesteśmy postrzegani. Mimo tego, że istnieje równouprawnienie, przez niektórych możemy być uważane za gorsze, bo przecież dziewczyny nie mogą dobrze grać… Oczywiście jest to żartobliwa odpowiedź.
Jesteśmy postrzegani jako „babski zespół”, ale raczej pozytywnie. I za każdym razem przypominamy o naszym rodzynku – Wojtku zasiadającym za perką.
Czemu nie macie kobiety też na perkusji? Rzadko się spotyka kobiety za talerzami. Myślicie, że ten instrument jest przypisany tylko panom?
Monika: – Na początku to nasza Ada miała grać na perkusji. Jednak potem oczarowała nas swoją grą na klawiszach i decyzja była jednogłośna. Bardzo trudno było nam znaleźć perkusistę (płeć nie miała znaczenia), jeśli już jakiś się znalazł to grał w kilku innych zespołach co wiązało się z mniejszą ilością czasu dla SR. Kiedy poznałyśmy Wojtka stwierdziłyśmy, że jest niezastąpiony. Perka to instrument nie tylko dla facetów, lecz to głównie oni na nim grają.
Jesteście bardzo młodzi. Dopiero wchodzicie w dorosłe życie. Czego oczekujecie po tej kapeli? Jestem ciekawa co tak młodzi ludzie mają w głowach zakładając grupę?
Monika: – To ekipa zróżnicowana wiekowo. Każdy myśli o życiu w inny sposób. Jednak jeśli chodzi o zespół, nasze marzenia się pokrywają. Chcielibyśmy się dalej rozwijać, coś osiągnąć. Takim skrytym w sercach marzeniem jest zaistnienie na kieleckim, może nawet polskim rynku muzycznym. Ale… marzenia każdy może mieć…
Nie boicie się, że przez wasz przeważający damski skład na pierwszy plan wychodzi to, a nie wasza muzyka? Że ludzie was kojarzą z tego, a nie z tego co robicie?
Monika: – Tak, boimy się tego. Myślę jednak, że nasza muzyka jest w miarę charakterystyczna i ci, którzy się na niej znają zapamiętają coś więcej, niż nasz wygląd.
Myślicie, że się przebijecie?
Monika: – Raczej tak sobie o tym marzymy… Chcielibyśmy, by Sound Rush był ważną częścią naszego życia, by móc dzielić się muzyką z innymi ludźmi.
Chciałabym teraz nawiązać do waszej akcji na stronie „Polak potrafi”. Nie powiodła się…
Ala: – PolakPotrafi.pl to serwis wspomagający finansowanie pomysłów. Wystarczy opisać swój projekt i rozpromować na własną rękę wśród znajomych i dalej. Pomysłodawcą i realizatorem akcji był nasz przyjaciel Rafał Zyguła. Niestety się nie powiodło. Nie dobiliśmy do celu w ustalonym terminie i wszystkie wpłacone pieniądze wróciły do osób wspomagających nas. Obraliśmy za wysoki cel chociaż i tak nie myśleliśmy, że będzie tak dużo ludzi, którzy się tym zainteresują i postanowią nam pomóc.
To było na zasadzie, że jeśli nie uzbieracie w odpowiednim czasie kwoty to musicie zwrócić pieniądze. A czy nie lepiej było wydłużyć czas akcji? W końcu uzbieralibyście daną kwotę.
Ala: – Niestety, cel trzeba było obrać na samym początku bez możliwości zmiany. Nasz kolega Rafał za bardzo w nas uwierzył i poszalał z ustaleniem kwoty, ale i tak jesteśmy zadowoleni. Zawsze to jakaś kolejna przygoda w życiu.
Nie będziecie tego powtarzać?
Monika: – Może za jakiś czas wrócimy do tego tematu. Na razie skupiamy się na konkursach i koncertach.
Powiecie mi, jak wygląda sprawa kasy u tak młodych kapel jak wasza? Dostajecie cokolwiek pieniędzy kiedy występujecie na żywo. Nie mówię tutaj o nagrodach w konkursach, tylko o koncertach w pubach itp.
Monika: – Niedawno opublikowaliście artykuł o grze kapel w klubach. Wszystko co napisaliście, jest jak najbardziej prawdziwe. Zdarza nam się, że musimy zapłacić za występ. Nie jest to wielkim majątkiem, jeżeli na koncert są płatne wejściówki. Nie ma innej rady, musimy i chcemy grać, żeby ludzie o nas usłyszeli. Może kiedyś będziemy mogli zarabiać poprzez grę, to byłoby cudowne!
Pomimo, że wasz skład nie istnieje jakoś specjalnie długo, to jednak można mówić w tym przypadku o progresie. Zaczynaliście grając na festynach, zgadza się?
Ala: – Tak, ale nie mówmy tu tylko o zaczynaniu. Brzmi to jakbyśmy do tego nie wracali. Lubimy grać na różnego rodzaju festynach, a zwłaszcza na koncertach charytatywnych. Wtedy wiemy, że dzięki naszej grze możemy komuś pomóc. Ostatnio los się do nas uśmiechnął w kwestiach konkursów, przez co mamy więcej okazji żeby grać po kieleckich klubach. Niezmiernie nas to cieszy. Im więcej grania tym lepiej!
Wasza przyszłość to muzyka, czy raczej studia i normalny zawód?
Monika: – Wiele osób ma takie zdanie, że trudno jest utrzymać się z muzyki. Jednak… nie ma rzeczy niemożliwych! Ala i ja planujemy studia muzyczne. Reszta zespołu studiuje i pracuje. Sound Rush ma być częścią naszego życia. Na razie częścią… Jeśli jednak udałoby się nam zrobić karierę, muzyka będzie na pierwszym miejscu.
Jeśli chodzi o waszą muzykę, pierwsze co przychodzi mi na myśl to dźwięk klawiszy. Jest naprawdę charakterystyczny i kiedy myślę o was, to jest to, co najpierw słyszę w swojej głowie.
Ada: – Z klawiszami sprawa wygląda dosyć śmiesznie. Zazwyczaj na koncertach dźwiękowcy zbyt je podgłaszają, dlatego często wychodzi efekt instrumentu przewodzącego, za to na próbach mam tendencje do wyciszania się. Nie chcemy by klawisze się wyróżniały, ale tworzyły wspólną harmonię. Każdy instrument w SR pełni równie ważne role.
Jestem bardzo ciekawa co myślicie o talent showach? Bo zdaję sobie sprawę, że większość kapel grających cięższe brzmienia są stanowczo przeciw występom w telewizji w takiej formie. Wy gracie trochę lżej, co nie znaczy że gorzej. Zastanawialiście się, czy nie pójść drogą talent show? Zwłaszcza, że wasz skład zwraca uwagę.
Monika: – Od dłuższego czasu dyskutujemy o różnych talent showach. Wiemy, że nie jesteśmy na to gotowi, musimy dużo nad sobą pracować! Jednak „sława” kusi… Boimy się tylko, że poprzez takie programy sława szybko przychodzi i odchodzi. A my tego nie chcemy. Nie chcemy znudzić się ludziom i sobie!
Tego też wam życzę.
Dziękujemy.
Rozmawiała: Anna Staniek