Kto ma dostęp do źródła, nie czerpie z kałuży

Właściwie to niemal od początku działalności grupy między jej członkami iskrzyło i to na tyle mocno, że rozchodzili się i schodzili kilkakrotnie, zmieniał się skład, muzycy emigrowali do innych zespołów, a nawet równocześnie funkcjonowały dwa bandy pod sztandarem TSA. Nie brakowało tam konfliktów i kłótni.

Pierwszy poważny rozpętał się tuż po pierwszym rozpadzie w 1989. Rzecz poszła o nazwę zespołu, a mianowicie utworzyły się dwa bandy uformowane z byłych członków:  TSA (Piekarczyk i Nowak) i TSA-Evolution (Machel i NIekrasz). Ci „drudzy” wysunęli oskarżenie w stronę Piekarczyka i Nowaka o bezprawne używanie dawnej nazwy zespołu. Zaś 10 lat później wyniknął spór o bezprawne wykorzystywanie dorobku zespołu. Sprawa miała swój finał w sądzie. Jednakże jakby na to nie patrzeć osoba Piekarczyka była na tyle charyzmatyczna i niezastąpiona, że po jego pierwszym odejściu, mimo poszukiwań nie znaleziono godnego następcy jego wokalu.

Marek w rezultacie rozwijał równocześnie swoją karierę solową i koncertował z TSA. Znaczącym jego osiągnięciem była rola Jezusa w rock-operze „Jesus Christ Superstar”, będąca owocem współpracy z Teatrem Muzycznym w Gdyni. Na tle jego kariery wyróżnia się też krążek „Źródło” (2009), w którym zwraca się do swoich muzycznych korzeni i tym samym omija ową „kałużę” współczesnej muzyki rozrywkowej, której poziom osiągał coraz głębsze dno.

Ale wracając do samego zespołu, nie można pominąć faktu, że TSA w historii polskiej muzyki rozrywkowej uważany jest za prekursora heavy metalu i mimo wielu zawirowań i zawieszanej co krok działalności, wypracował sobie mocną pozycję na rynku od wielu lat.

Szczyt popularności osiągnęli w roku 1982, wydając krążek zatytułowany po prostu „TSA”. Kawałki zarejestrowane na owej płycie, choćby takie jak 51, Trzy zapałki, czy Zwierzenia kontestatora są chyba dobrze znane po dziś dzień nie tylko fanom zespołu, stały się już klasyką. Ukoronowaniem licznych tras koncertowych i pracy artystycznej można by uznać fakt nominacji do nagrody Fryderyka za album „Proceder” w 2004 roku.  
Podsumowaniem niech zatem będzie zaproszenie na koncert tej wielkiej gwiazdy i oby pogoda była łaskawa, bo w Krakowie studenci toną w kałużach. Jednak energia i humor dopisują więc udanej imprezy i morza pozytywnej energii!

Monika Sobieraj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *