Jednak w myśl zasady, że przed każdym daniem głównym należy podać przystawkę, i w tym przypadku nie było inaczej. Co prawda nie była ona zbyt lekka, ale to nawet lepiej. Wszakże Huntera supportował Scream Maker, czyli heavy metal rodem z Warszawy. W ramach ich występu można było usłyszeć utwory takie jak: Cisza, Nosferatu, Livin in the Past, czy All My Life. Pomimo, że występ muzyków należał do naprawdę zawodowych, to nie mogło być inaczej – widać było na kogo wszyscy czekają. Słyszane co chwila „Hunter, napierdalaj!” nie pozostawiały żadnych wątpliwości.
Galeria z koncertu Huntera autorstwa Macieja Wadowskiego
Gwiazda wieczoru wystąpiła w ramach promocji najnowszego krążka „Imperium”. Pomimo tego, utwory zagrane w czwartek były mieszanką tak naprawdę wszystkich wydawnictw grupy. Swój występ muzycy zaczęli od kawałka Wyznawcy z płyty „T.E.L.I.”.
Imperium Uboju, Płytki Dołek, Imperium Strachu, Armia Boga, Trumian Show, Samael – to tylko niewielka część tego, co zaserwowała nam szalona kompania Draka. Przy Imperium Diabła zespół grzecznie poprosił fanki o rekwizyt, czyli o trzy staniki. Co ciekawe, znalazły się nawet cztery takowe.
Co tu dużo pisać, kapela ze Szczytna zagrała naprawdę dobry występ. Biorąc pod uwagę, że był środek tygodnia to ludzi we Wspaku było naprawdę sporo. Nie trzeba dodawać, że do pogowania nikogo nie trzeba było zbyt długo zachęcać. Muzycy najwyraźniej pozazdrościli fanom zabawy pod sceną, bo w pewnej chwili do bawiących się ludzi dołączył „Pit”, gitarzysta Huntera.
Spora część zebranych po koncercie została w klubie, by spotkać się oko w oko ze swoimi idolami, zamienić kilka słów, poprosić o autograf (np. na mandacie, byli też i tacy), czy zrobić sobie z nimi zdjęcia.
Reasumując, był to jeden z lepszych, o ile nie najlepszych koncertów na jakich byłam we Wspaku. Widać, że wyznawcy Huntera potrafią naprawdę wiele, nawet zorganizować występ swoich idoli. A mi i tak się marzy ich udział w Juwenaliach… Kolejne wyzwanie?