Dokładnie tyle trwa filmik promujący najnowszą komedię Juliusza Machulskiego zatytułowaną Ambassada. W produkcji główne role grają Adam „Nergal” Darski oraz Robert Więckiewicz, którzy wcielili się odpowiednio w postacie Joachima von Ribbentropa (ministra spraw zagranicznych III Rzeszy) oraz Adolfa Hitlera. To właśnie ich obecność we wspomnianym wcześniej spocie reklamowym budzi największe kontrowersje.
Bo jak to być może? Polscy aktorzy w nazistowskich mundurach mają czelność śpiewać Sen o Warszawie Czesława Niemena? Wstyd! Hańba! Plucie na groby Polaków zamordowanych przez Niemców w trakcie II wojny światowej! Lawina podobnych komentarzy zalała wszystkie miejsca, w których można obejrzeć filmik promujący Ambassadę.
Powiem szczerze, że jestem totalnie zaskoczony. Nie spodziewałem się aż tak ostrych reakcji. W końcu, kiedy w sieć ktoś wrzuca podobiznę Bin Ladena z dopiskiem „Wyglądasz bombowo!” albo „Polecimy się trochę rozerwać?”, jakoś nie słychać nigdzie głosów oburzenia, że takie żarty godzą w pamięć ofiar terroryzmu.
Inny przykład – koszulki z podobiznami Che Guevary albo nadrukami związanymi ze Związkiem Radzieckim. W takich przypadkach tłumaczenie jest proste. Taka moda. A co z milionami ofiar komunizmu? Identycznie sprawa wygląda z dowcipami o żydach lub Hitlerze popełniającym samobójstwo z powodu zbyt wysokiego rachunku za gaz. Większość doskonale się przy nich bawi i jakoś nikt nie widzi żadnego „ale”. O kpinach z katastrofy Smoleńskiej nawet nie ma co wspominać. To nie czas i nie miejsce na to.
Natomiast, gdy w półtoraminutowym filmiku paru polskich aktorów w nazistowskich mundurach zaśpiewało Sen o Warszawie, runęła lawina świętego oburzenia. Jestem ciekaw ile krytykujących spot osób może szczerze i uczciwie powiedzieć: „Nigdy w życiu, nawet jeden raz, nie podniosłem ręki w geście sieg hail dla głupiego żartu”.
W tym wszystkim jednak najbardziej śmieszy mnie fakt, że ludzie nawołujący do bojkotu filmu wpadli w pułapkę marketingową zastawioną przez twórców wspomnianej wyżej reklamy. Jest głośno o Ambassadzie? Jest. Piszą o produkcji od Onetu po RoCKonline? Piszą. Mnóstwo ludzi dowiedziało się o istnieniu takiego obrazu? Dowiedziało. Chwyt marketingowy oparty na wywołaniu skandalu zadziałał i ma się bardzo dobrze.
Smutne jedynie jest to, że w Polsce wciąż się nic nie zmieniło. Dalej tkwimy w I połowie XX wieku i nie potrafimy, tak jak inne narody, popatrzeć na nasze burzliwe dzieje z dystansem. Owszem, należy pielęgnować historię, tradycję oraz kulturę własnego kraju. Jednak od czasu do czasu trzeba spojrzeć na ich odbicie w krzywym zwierciadle.