Livevil – mocne brzmienie z elektroniką

 

Kilka dni temu otrzymaliśmy info, że szykuje się nowy, niezły „wpierdol” muzyczny. Postanowiliśmy sprawdzić to sami zwłaszcza, że za realizację nagrań odpowiada Filip Gołda (Ninja Syndrom). Z zespołem Livevil spotykamy się w studio 8records podczas nagrań do ich pierwszej płyty.

Po odsłuchaniu „Game Over”, „Fire” oraz „Radiation” jesteśmy pozytywnie zaskoczeni. Stylistyka numerów to połączenie elektroniki z mocnymi gitarami. Materiał brzmi bardzo konkretnie i witalnie a  linie melodyczne zostają w głowie, co dobrze ro(c)kuje.

Jesteście młodym projektem, ale z pewnym doświadczeniem. Jak pracujecie nad muzyką?

TOMEK: Pomysły tworzymy na komputerze. Na bieżąco weryfikujemy to, co powstaje i wspólnie dyskutujemy w jakim kierunku pójść dalej z utworem, co nam się podoba, co nie. Pod każdym względem staramy się patrzeć krytycznym okiem na to co powstaje, aby finalnie uzyskać maksymalnie dobry efekt. Dopiero, gdy mamy gotowe utwory gramy je na próbach – możemy wówczas dodatkowo ocenić jak utwór brzmi na żywo. Takie podejście ma olbrzymią zaletę – skraca czas i ułatwia późniejszą pracę w studio.
KUBA: Materiał na płytę powstawał przez 3 lata w naszej sali prób. Teraz w studio dalej pracujemy nad nimi dodając kolejne elementy układanki. Dzisiejsze oprogramowanie już na starcie daje ogromne możliwości.

Czyli nagranie demo ułatwiło Wam pracę w studio podczas nagrań finalnych?

MONIKA: Myślę, że każdy z nas trochę inaczej to obiera. Chłopaki zdobyli już jakieś doświadczenie i przenieśli je na ten projekt. Dla mnie, nie do końca taka organizacja pracy miała sens. Chciałam grać próby. Zdałam się jednak na nich.

Kto jest autorem muzyki? Czy może wszyscy komponujecie w Livevil?

K: Zazwyczaj jest tak, że ja, Tomek lub Grzesiek przynosimy swoje pomysły w postaci pewnych szkieletów utworów. Szkielety te są następnie wspólnie dopracowywane. Monika z kolei pisze teksty oraz tworzy linie melodyczne. Jakkolwiek staramy się nie ograniczać w procesie tworzenia, nie narzucamy sobie jakichś ram. Niewykluczone jest jednak, że kolejne numery w przyszłości będziemy tworzyć w inny sposób. Takie podejście daje nam ciekawą różnorodność, a zarazem spójność utworów.

A jak wygląda Wasz proces pracy w studio?

GRZEGORZ:Tak naprawdę sam proces rozpoczął się w naszej sali prób. Tam zostały zarejestrowane bębny, ponieważ mamy takie możliwości. Zadecydowała głownie logistyka. Kolejny etap to już studio u  Filipa, gdzie skupiliśmy się w pierwszej kolejności na elektronice.  Potem dodane zostały gitary i obecnie jesteśmy w trakcie nagrywania wokalu.

Skąd wzięliście pomysł na tego typu granie?

T: Kuba wyszedł z propozycją grania muzyki w stylu New Retro Wav. To było rzeczywiście ciekawe, choć ja bardziej byłem zainteresowany nurtem DarkTechno/Cyberpunk. Jednak obaj jesteśmy gitarzystami a dodatkowo wszyscy z zespołu wychowali się na cięższych brzmieniach, zatem znowu wyszło u nas jak zawsze (śmiech).  Myślę, że częścią wspólną jest elektronika oraz elektroniczny bas (który jest tak zrobiony celowo).

K: Faktycznie,początkowo założenia były takie jak powiedział Tomek. Robimy lajtową muzę w klimacie wytwórni NewRetroWev /synthwave nawiązującej do muzyki kojarzonej z fantastyki naukowej, akcji, retro futuryzmu, horroru lat 80. a czasami też cyberpunku. Dodatkowo do tego miała być dodana szczypta ROCKa. W finale proporcje się mocno odwróciły. Powstała muza którą będziecie mogli usłyszeć. Każde z nas wychowało się na różnego rodzaju muzyce rockowej a nawet metalowej i to słychać na płycie. Dodatkowo usłyszymy syntezatory, automaty perkusyjne, syntetyczny bas i barwy lat 80.

Teksty są po angielsku? Czemu?

M:Będzie jeden „rodzynek” (śmiech). Ale mówiąc serio to język angielski jest przede wszystkim bardziej śpiewny. Nie ma w nim tyłu świszczących dźwięków. Łatwiej się go śpiewa. Dzięki językowi angielskiemu nasz przekaz może trafić do ludzi w różnych zakątkach świata.Ponadto,  jedną zalet anglojęzycznych tekstów jest to, że mogliśmy zaprosić do współpracy kolegę z „dawnych lat” naszego perkusisty. Spodobała mu się nasza energia i zgodził się u nas zaśpiewać.

Możesz zdradzić kto to?

M: Oczywiście. W jednym z naszych numerów zaśpiewa Damian Cunningham z bristolskiego zespołu Black Wendy.

Robi się światowo! Zostańmy chwilę przy tekstach. O czym opowiadają?

M: Każdy tekst to cząstka mnie, moich doświadczeń, przemyśleń i pragnień. To są moje historie, którymi chcę się podzielić. Uważam jednak, że wiele osób może się do nich odnieść i znaleźć w nich odrobinkę samych siebie i swoich przeżyć.

Możecie zatem powiedzieć jak przedstawiają się Wasze najbliższe plany?

G: Wyznajemy zasadę małych kroczków, chcemy planować swoje działania ponieważ ułatwia to pracę. Zespół jest poniekąd jak firma. Teraz skupiamy się na pracy w studio, w między czasie planujemy kolejne elementy układanki takie jak teledyski, koncerty czy platformy steamingowe.

Mówisz o platformach streamingowych a wydanie fizyczne?

T: Raczej na tym etapie nie planujemy wydania fizycznego krążka. Wydaje nam się, że kasę na tłoczenie można lepiej wykorzystać np. w klip lub dwa lub Jacka Danielsa (śmiech)

To będzie EP’ka czy pełny album?

K: Płyta długogrająca. Będziemy mieli łącznie 12 nagranych numerów. Plan jest taki, że wybierzemy najlepsze, które będą udostępnione.

Serdeczne dzięki za rozmowę i trzymamy kciuki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *